
Po zrobieniu tuniki przyzwyczaiłam się do przerabiania lewych oczek. Metodą prób i błędów doszłam jak się robi proste warkocze, więc w ramach kolejnego ćwiczenia powstało zielone bolerko, skromnie ozdobione warkoczami po 2 z przodu i z tyłu.

Jeżeli już opanowałam sztukę zaplatania warkoczy postanowiłam zrobić sobie sweter o którym zawsze marzyłam. W założeniu miał być z grubej włóczki, której zużyłam cały kilogram, ale za to sweter jest cieplutki. I warkoczy na nim całe mnóstwo. Muszę jeszcze tylko dobrać do niego odpowiednie guziki.
rewelacja! to są pierwsze kroki? zazdroszczę cierpliwości! kiedyś dziergałam, ale odkąd nie mieszkam z mamą nie mam motywacji!
OdpowiedzUsuń